Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

wtorek, 10 maja 2011

Zatybrze po zmroku

Szóstego dnia docieramy jeszcze na Zatybrze. Szybko zapada zmrok i dzielnica nabiera życia. Jest to chyba najlepsza pora by poznać niezwykły klimat tego miejsca. Malownicze zaułki, mnóstwo knajpek, cudowne zapachy, piękny kościół Santa Maria In Trastevere... poezja. Do tego zachęcające ceny w knajpkach powodują decyzję że koniecznie tu wrócimy na kolację. 


Idąc główną ulicą docieramy do placu przed kościołem Santa Maria in Trastevere, serca Zatybrza. Kościół został ukończony w XII w. Późniejsze są tylko strop i portyk. Perłą są natomiast mozaiki we wnętrzu. Po wejściu do środka ukazuje się niesamowite, ciemne pomieszczenie, z oświetlanymi co jakiś czas pochodzącymi z XII i XIII w. bizantyjskimi mozaikami. Już mówiłam, że każdy kościół który odwiedziliśmy w Rzymie był inny. Ten wydaje się wyjątkowy. Nie wiem może ze względu na porę zwiedzania (na zewnątrz już zapadł zmierzch), może na niesamowity nastrój w środku. ( FILM o Zatybrzu)
Kościół Santa Maria in Trastevere jeszcze za dnia
I po zmroku
Niesamowite mozaiki
Po zwiedzeniu kościoła zagłębiamy się w pachnące pizzą i makaronem uliczki. Spacer w ciepły wieczór jest niesamowicie przyjemny. Przed wejściem do którejś z knajpek powstrzymuje nas tylko zaplanowana na ten wieczór lasania. (ahh ten urok posiadania własnej kuchni).
Restauracje zachęcają wystawionymi stolikami
Piazza Santa Maria in Trastevere
  
Podobno w tej dawnej dzielnicy biedoty spalonej kiedyś przez Nerona dziś ceny nieruchomości są zawrotne, a dzielnica jest niesamowicie modna wśród Rzymian. Chyba potrafię ich zrozumieć. Niestety Zatybrze pozostawiło po sobie pewien niedosyt. Nie udało nam się dotrzeć do Santa Cecilia in Trasevere, do zobaczenia pozostała średniowieczna remiza strażacka, czy kościół San Francesco a Ripa z piękną  rzeźbą Berniniego. Cóż przynajmniej będzie do czego wrócić. Tymczasem tramwajem (którym jeszcze w Rzymie nie jechaliśmy) jedziemy na przystanek do naszych „kotów” by zahaczając po drodze o sklep wrócić do domu. W końcu Kasia obiecała nam zrobić na kolację Lazanię.
Szwendając się po uliczkach można zobaczyć malownicze zaułki

Szyby wykorzystujemy na zdjęcie grupowe
Hmm ciekawe wystawy
W Rzymie jazda samochodem wymaga stalowych nerwów i precyzji...
Na ulicach królują małe samochody
ten wygląda jakoś znajomo

Kościół Saint Egidio in Trastevere
 Już po powrocie do domu zjedliśmy sobie pyszną kolację.

Brak komentarzy: