Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Wieczne Miasto Rzym

Piękne widoki za oknem
Jeszcze tylko polać duuużą dawką "płynu do spryskiwaczy" i w drogę
Hipolit
Niektórzy to potrafią wykorzystać każdą chwilę na sen:)
Hipolit czeka na swój pierwszy lot
Stało się. Przyszedł upragniony czas urlopu. Może pora roku nie jest typowo urlopowa, ale dla nas w sam raz. Po każdym urlopie obiecuję sobie, że następny będzie luźny, lajtowy, pełen leniwych dni. I co robię? organizuję kolejną wyprawę sprzyjającą wszystkiemu, ale na pewno nie odpoczynkowi... Cóż ten typ tak ma. Ale po kolei. W podróż jadą 3 osoby Misiek, Kasia i ja. No i jeszcze ktoś. Hipolit. Miał trafić w ręce małej Ani, ale zanim to nastąpi postanowił zwiedzić trochę świata. Zabrał się z nami do Wiecznego Miasta. Wyjazd zaczął się w zasadzie już w sobotnią noc,u Kasi w super mieszkanku w super dzielnicy Katowic. Z racji tego, że wylot niezawodnym Wizzarem był planowany na 6 rano trzeba się było stawić na lotnisku już o 4 rano... Cóż początek zapowiada mniej więcej jaki będzie ten urlop:MĘCZACY:) Ale przyjemnie męczący. Szybka powtórka włoskich słówek, niektórzy znieczuleni piwkiem próbują korzystać ze snu, i w drogę. Na lotnisku czas oczekiwania upływa zaskakująco szybko. Tak szybko, że zapominam kompletnie o pysznej na pewno caffe latte którą mam w torebce... cóż oby celnikom było na zdrowie. W samolocie zaczynają się schody, a w zasadzie mgła. Mgła która stawia nas przez godzinę w niepewności. Polecimy, czy nie...W końcu udało się. Szybkie odlodzenie samolotu i w drogę. Lot wynagradza czekanie, widoki przepiękne. Nawet stres spowodowany tym, że siedzimy przy wyjściu ewakuacyjnym i będziemy w razie czego odpowiedzialne za wypuszczenie pasażerów jest mniejszy. Dodatkowo miły pan pilot pokazuje nam Rzym z lotu ptaka. Zaskoczenie ogromne. Pasażerowie z nosem w szybach, bo w końcu nie co dzień widzi się Colosseum z lotu ptaka.