Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Belgia:Bruksela dzień 2-Atomium-czyli Asia w środku widziała, opowie nam jak było

Atomium
Petit Sablon
Pałac Królewski
 Po zasłużonym odpoczynku w parku idziemy przez Brukselę Górną w kierunku północnym. Najpierw rzucamy okiem na park Petit Sablon. Od przemiłej Pani goszczącej w CP dowiedzieliśmy się że Sablon oznacza piaskownicę. Więc Kościół Notre Dame du Sablon który mieści się w pobliżu parku Petit Sablon zbudowany jest na piasku czy jakoś tak. Nasz francuski kulał, ale mocno staraliśmy się nadrabiać braki. Jak widać co nieco zapamiętałam. Ale wracając do podróży, Misiek zobaczył coś pięknego,czerwonego, zdaje się Ferrari, nie mógł się oprzeć:) Cóż eksklusive dzielnica zobowiązuje. 

Gdzieś w Brukseli Górnej


Ogrody Warandepark

Tak grzejąc się w słoneczku mijamy kolejne pałace mieszczące obiekty wojskowe aż docieramy do pałacu królewskiego. Krótka sesja przed bramą, do środka niestety nie wpuszczali. Za to zwiedzamy położony obok wielki ogród Warandepark ( Parc De Bruxelles), największy park miejski w Brukseli. Jak przyjemnie oddać się znów promieniom słonka w mgiełce fontanny.
Katedra św. Michała i Guduli
 








To już moje cacko:)
 Następny punkt spaceru-to pochodząca z XII w. katedra św.Michała i Guduli. Oglądamy wnętrze, piękne witraże, kusimy się nawet na wejście do podziemi, zdaje się że szarpnęliśmy się na wstęp, a podziemia należały do najmniejszych, jakie w życiu widziałam. Dalej już metrem jedziemy do położonego nieco poza miastem Atomium. Zaraz po opuszczeniu stacji metra widać niezwykłe błyszczące kule. Budowla przedstawia powiększony 165 miljardów razy atom żelaza.Mieliśmy w planach zwiedzać wnętrze. Ale że Asia już była i obiecała nam pokazać zdjęcia z wnętrza stwierdziliśmy komisyjnie że nam to wystarczy:) Za to zafundowaliśmy sobie miły spacerek po pobliskich łąkach. Pod Atomium rozlokowało się właśnie wesołe miasteczko, trwał niekończący się piknik. 
w metrze
Pierwszy rzut oka na Atomium

 
Było naprawdę gorąco...
 


W drodze do domu jeszcze czekały nas zakupy, a że któraś mądra głowa zauważyła po drodze z kolejki metra market wyskoczyliśmy z metra na szybkie zakupy. Jak ja nie lubię szybkich zakupów. Ale co tam, ważne że zdążyliśmy na jednym bilecie. Kasia nawet najpierw zaoszczędziła bilet, nie chciał się skubaniec skasować:) No i zakupiliśmy wielgchną porcje frytek- w końcu w Belgii jesteśmy. 
W wieczorne przygody ze szczegółami wdawać się nie będę. Powiem tylko że po Żubrówce więcej po schodach nie będę próbowała się poruszać...