Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Watykan

Dzień 3. Watykan
Bazylika św. Piotra
Kolejny dzień zaplanowany był co do minuty. A ściślej jedną rzecz mieliśmy ściśle zaplanowaną. A mianowicie zwiedzanie grot watykańskich.  I nie mam tu na myśli grobów papieży, bo te akurat można zwiedzać w każdej chwili. My mieliśmy w planach zwiedzić groby jeszcze starsze, groby z czasów gdy bazyliki jeszcze nie było, pochodzącą z II i III w n.e. nekropolię. Informację o tym miejscu znalazłam jakieś trzy tygodnie przed wylotem. Niestety dziennie wpuszczają tam zaledwie 200 osób w max 12 osobowych grupach i konieczna jest rezerwacja. Napisałam tam e-mail. A co mi tam, nic to nie kosztuje. Jak miło byłam zaskoczona gdy okazało się że przydzielili nam termin 22 marca, i tow grupie z polskim przewodnikiem. Żyć nie umierać. No tylko trzymać się terminu. Dlatego też choćby się waliło i paliło wtorek musieliśmy spędzić w Watykanie. Wszystko byłoby ok gdyby nie mała przygoda o poranku. Wychodząc z apartamentu zamykaliśmy samozatrzaskujące się drzwi na klucz. Chcieliśmy jednak wrócić by zamknąć okno. Niestety drzwi nie dało się otworzyć. Klucz się zaklinował. Kasia nie wzięła swojego. Co tu robić, próbujemy kręcić kluczem w tę i z powrotem, Dorota już w desperacji wykręca numer Valentina... Ale na szczęście w ostatniej chwili zamek puścił. A już mieliśmy wizje rozwiercania zamka... Jakie było nasze zdziwienie gdy przyczyną problemów była druga para kluczy zostawiona po wewnętrznej stronie zamka... Niezłą pułapkę na siebie zastawiliśmy. Gdyby Łukasz nie wypchnął klucza tkwiącego po stronie mieszkania, Valentino chyba przestałby lubić Polaków;) 
W każdym razie feralnego dnia udało nam się opuścić szczęśliwie apartament. Oczywiście bez kłopotów z dotarciem na miejsce by się nie obeszło. Myślałam że wsiedliśmy we właściwy numer autobusu, ale najpierw zrobił nam trasę krajoznawczą po mieście, potem zawiózł na stację kolejową za Watykanem... Na szczęście za chwilę odjeżdżał autobus w drogę powrotną,a  włosi są niesłychanie pomocni i pan kierowca tym razem powiedział nam na którym przystanku mamy wysiąść.
Gigantycznym przejściem dla pieszych stworzonym chyba dla pielgrzymek dochodzimy do Placu św. Piotra. Wchodzimy cichutko,z  boczku, może dlatego nie na wszystkich robi wrażenie. Ja w każdym razie jestem zachwycona. Kolumnada Berniniego choć częściowo zakryta rusztowaniami jest imponująca. Plac-niesamowity. Mimo rannych przygód jesteśmy o dość wczesnej porze. Jest więc czas dla fotoreporterów:)
Kolumnada Berniniego
Hipolit przed Bazyliką św. Piotra
Bazylika św. Piotra
Szybko i sprawnie odnajdujemy się na miejscu-nawiązujemy bezpośredni kontakt najpierw z panami ochroniarzami ( których jest w Watykanie zatrzęsienie), potem z Gwardią Szwajcarską. Ale po kolei. Pouczeni że z lewej strony Bazyliki jest wejście do Ufficio Scavi tam też się udajemy. Nie wiemy że z tej strony zazwyczaj nie ma wejścia i wszyscy próbujący wejść tą drogą są odsyłani z kwitkiem. Jednak my mamy przecież rezerwacje do Ufficio Scavi! Słowa te działąają tutaj jak "sezamie otwórz się"-wśród zawistnych spojrzeń innych turystów pan ochroniarz usłyszawszy że my do Ufficio Scavi-wpuszcza nas na teren Bazyliki bez jakichkolwiek problemów i kontroli bezpieczeństwa!Cóż ma się tego farta. Potem okazało się że zwykłe wejście na teren Bazyliki jest z prawej strony placu,trzeba przejść kontrolę bezpieczeństwa nie gorszą niż na lotniskach... Nam się w każdym razie udaje bez przeszkód wejść do świątyni.
Pieta
W Bazylice jest ciekawe światło do robienia zdjęć...


Bazylika jest ogromna, cudownie dekorowana, wszędzie mozaiki, jest jasna i ma świetną akustykę. Wśród tłumów innych chętnych oglądamy pietę, robię sobie zdjęcie dotykając stopę św. Piotra, zwiedzamy zakrystię, krótka sesja foto w środku i idziemy oddać aparaty do szatni. Pierwszy i jedyny raz zostałam pozbawiona aparatu, torebki, bagażu, łyso tak:)Ale wyczytałam że do grot nie wolno nic wnosić, więc zapobiegliwie oddajemy cały dobytek. Zniecierpliwieni pytamy Szwajcarów czy można już wejść- bo my do "Ufficio", tutaj jednak daje się we znaki biurokracja-mcie na 11:30- to za wczas jesteście. Tak chyba podchodziliśmy ze trzy razy, aż panowie gwardziści nas sobie zapamiętali:) Cóż niech chłopaki tez mają ubaw.W czasie oczekiwania, pozbawieni jakiegokolwiek dobytku oprócz wydrukowanej rezerwacji, w kucki ( nie wolno siadać-czujne oko ochroniarza patrzy)czekamy na schodach Bazyliki na naszą godzinę zwiedzania podziemi. Wtedy Kasi daje się we znaki mewa... Akurat wtedy gdy cały bagaż spoczywa w szafce...Cóż zawsze można na głowę założyć kaptur...

Fragment nekropolii pod Bazyliką św. Piotra
Zwiedzanie podziemi mamy w kameralnej, 7 osobowej grupie, nasza polska przewodniczka opowiada ciekawie historie sprzed tysięcy lat. Tu jest stronka z wirtualnym zwiedzaniem nekropolii. Miejsce niesamowite, zwłaszcza zderzenie starych murów, niesamowitego  gorącego powietrza pod ziemią i automatycznie otwierających się nowoczesnych, przeszklonych drzwi.
Grób św. Piotra pod Bazyliką św. Piotra
Widzimy niestety mocno ograniczony murem fragment grobu gdzie najprawdopodobniej został pochowany św.Piotr. Wrażenie niesamowite. Jesteśmy dokładnie w miejscu, pod kopułą, pod baldachimem Berniniego. W miejscu, gdzie spadnie kamyk zrzucony z kopuły Bazyliki. Chwila zadumy i wychodzimy do kaplicy Clementina w Nowych Grotach postawionej nad miejscem gdzie odnaleziono Memorium Konstantyna postawione nad grobem świętego. To nie koniec zwiedzania. Dzięki temu że wychodzimy ze starych grot mamy chwilę więcej czasu na zadumę przy grobie Papieża Jana Pawła II. Pielgrzymów jednak przechodzących przed grobem jest mnóstwo, do tego ciągła NO FOTO ochroniarza... mam nadzieję że nowe miejsce pochówku Ojca Świętego po Beatyfikacji będzie skłaniało do większej zadumy. Tutaj plan Nowych Grot pod Bazyliką.