Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

sobota, 9 kwietnia 2011

Pierwsze kroki

Pierwsze kroki na naszej mapie Rzymu skierowaliśmy w stronę centrum. Minęliśmy pełen życia Piazza Venezia, by ze schodów Kościoła Santa Maria in Aracoeli podziwiać Maratończyków i panoramy miasta. Nie obeszło się bez obowiązkowej mini sesji na tle muru ( takie moje małe zboczenie "zawodowe"-na tle muru zazwyczaj wychodzą ładne fotki...).

W podziemiach Bazyliki św. Piotra dowiedzieliśmy się, że typ muru na którego tle są akurat te zdjęcia należy do najstarszych, z czasów świetności i dobrobytu Rzymu. Jest tego proste wytłumaczenie- ilość zaprawy była niewielka, cegły leżą bardzo gęsto i są dość małe, precyzyjne. W miarę upływu lat, gdy nastały czasy biedniejsze, mur stawał się "luźniejszy", umieszczano więcej tańszej zaprawy niż cegieł.
Nasze kroki skierowaliśmy potem w stronę Teatru Marcellusa, takiego młodszego brata Colosseum. Już on dla nas był wielki, a co dopiero Colosseum , które zostawiliśmy sobie na deser?
  
Zabudowania Teatru Marcellusa, synagoga w oddali
Po krótkim rekonesansie którędy teraz
Już wiemy, tędy
 Minęliśmy plac, który fachowo nazywa się Lago Di Torre Argentina. Jest to to kompleks pozostałości 4 rzymskich świątyń. Atrakcją nie są tutaj jednak tylko antyczne świątynie. Otoczony barierkami teren jest kocim sanktuarium, domem dla ok 250 kotów, o które dbają, karmią i czyszczą wolontariusze z różnych krajów.Przy placu zlokalizowany jest spory węzeł komunikacyjny, sklepy w których się chętnie zaopatrywaliśmy, w związku z czym miejsce roboczo określiliśmy sobie "KOTY".
Hipolit próbował się z jednym z rzymskich kotów zaprzyjaźnić
sierściuchy choć piękne nie chciały pozować do zdjęć
Jedna ze świątyń na Lago Di Torre Argentina
Portret z Japończykiem
albo z Ruinami w tle

Fasada Il Gesu

 Udaliśmy się w dalszy spacer. Minęliśmy zamknięty na głucho Il Gesu. A tak chciałam go zobaczyć w środku. W końcu Pani K. wspominała o nim na plastyce i jakoś zapadł w pamięć... Cóż trzeba przyznać, że z zewnątrz jest niczego sobie.
 Kolejnym zamkniętym na głucho kościołem był Santa Maria Sopra Minerva. Odsyłam tutaj by obejrzeć sobie ich wnętrza
Il Gesu
Santa Maria Sopra Minerva


Kasia przed Kościołem Santa Maria Sopra Minerva, w tle słonik Berniniego i coś baaardzo starego:).


Słoń Berniniego wspierający obelisk i zapowiedź następnego postu: Panteon w tle.