Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

piątek, 22 kwietnia 2011

"Ja jestem Macho-mnie kobiety nie wybaczą"- dzień starożytności: Colosseum, Forum Romanum, Palatyn, Termy Karakali

Colosseum
Czemu Maczo? W środę przydarzyły się nam dwie niesłychane przygody. Może zbyt szumnie nazywam to przygodami. W każdym razie wydarzenia środowego poranka odegrały wielki wpływ na nasz dalszy pobyt w Rzymie. 
Piękny poranek. Wszyscy rześcy wyspani, żądni przygód szykujemy się do wyjścia. Wiadomo śniadanko, prasowanie, takie tam. Misiek zakupił przed wyjazdem koszulki tzw. "bokserki". Dodam że ich nie jeszcze na żywo nie  widziałam. Z rana ubiera super koszulkę i dumny jak paw przychodzi do nas twierdząc że jest Macho- czyżby aż tak przypakował przez noc? Czy to rzymskie jedzenie sprawiło że koszulka jest hmm "opięta"??Nieświadoma niczego nie skomentowałam nowego wizerunku chłopa w sexy obcisłej koszulce, a co tam pakier się z niego chyba zrobił:)jeszcze pochwaliłam gatunek materiału... Kasia tylko dziwnie spojrzała:) Zjedliśmy śniadanie, Misiek dawno nie był tak dumny z siebie. Przychodzi do ubrania właściwej koszuli- a tu niespodzianka...w szafie druga taka sama... Co jest kur... pomyślał Łukasz i zdał sobie sprawę że ubrał pomyłkowo moją identyczną koszulkę ( rzecz jasna damską "M"kę). Cóż tak to właśnie Misiek został Macho. Do końca pobytu. A może i dłużej:)
W świetnych humorach (mam nadzieję, że to był tylko jednorazowy eksces)kupujemy sprawnie kartę ułatwiającą zwiedzanie zabytków. Z orężem w ręku udajemy się do naszego pierwszego celu-Colosseum. Tu dziwna dezorganizacja, ludzi mnóstwo, tłoczą się niemiłosiernie, kłębią jak w kolejce po mięso. Okazuje się jednak że to wycieczki niepotrzebnie korkują przejście. Wyznaczone są ścieżki- dla nas jako posiadaczy Roma Pass osobna kolejeczka. A raczej alejka, bo kolejki żadnej! Wystarczyło przecisnąć się przez tłum:). Może ten cały tłum przed wejściem to sztuczny tłok?Jak mi zapłacą to też się chętnie pokłębię przed Colosseum. 
Pierwsze użycie Roma Pass przechodzi bezproblemowo. Zresztą nawet jakby był jakiś problem z automatycznym czytnikiem przy wejściu, to w tej pozornej dezorganizacji zawsze jest gdzieś miły pracownik służący chętnie pomocą. 
Colosseum zadziwia. Zadziwia rozmiarem, rozmachem, skalą. Nasi budowniczowie stadionów-polecam wycieczkę poglądową do Rzymu. Jeśli teraz po tylu wiekach budowla stoi w takim stanie, to ja się pytam jak musiało wyglądać w czasach świetności? Zwiedzanie zaczynamy zgodnie z wytyczoną trasą. Najpierw makiety systemu zapadni i korytarzy dla zwierząt. Pierwsza nieśmiała sesja Hipolita w Colosseum. Tylko czekamy aż wyjdziemy z tuneli by zobaczyć arenę w pełnej krasie. Zapiera dech, tyle powiem. Amfiteatr flawiuszów został ukończony w 80 r n.e., czyli kamienie te mają 2 tysiące lat. Wierzyć się nie chce. Przetrwał tyle, trzęsienia ziemi, pożary, był rozkradany, a nadal budzi podziw! Długo będę pod wrażeniem. Myślę że ogromny plus to pogoda, która dopisała aż za bardzo. Dziwię się że nie wysłałyśmy naszego Macho do apartamentu zostawić rzeczy. W końcu mieliśmy rzut beretem. Ale nic, kurtki w rękę i chwila odpoczynku w słoneczku, wśród dźwięków młota pneumatycznego... (mało antyczny podkład dźwiękowy- ale trwają prace-albo na Drogę Krzyżową na murach Colosseum, albo jaki poważny remont, nie wiadomo).

 
W Colosseum spotkało nas coś niesłychanie miłego. W zasadzie nie tylko nas, ale też Hipolita. A mianowicie podziwiamy sobie Amfiteatr, wiadomo foteczki, takie tam. Aż tu nagle jeden ze zwiedzających na tarasie widokowym wyciąga Małpkę, sadza ją na balustradzie i robi słitaśną foteczkę Małpce na tle Colosseum. Jakby ktoś z boku patrzał- wariaci- nasza trójka ma banana na gębach:)  Ja w te pędy wyciągam więc Hipolita. Sadzam obok Małpki. Jakże Pan był zdziwiony. Myślę że dla niego to tez było coś niesamowitego- Małpa spotkała się z Hipopotamem w Colosseum. Jakie jest prawdopodobieństwo, że wśród tylu tysięcy odwiedzających zabytek każdego dnia akurat na tym tarasie, w tej minucie spotkają się dwa stworki? Nie tylko spotkają-myślę, że Hipolit się zakochał:)
Hipolit zwiedza Colosseum...
...I spotyka Małpkę:)
 Tak więc dzień będziemy wspominać dłuugo. Nie wiem czy bardziej ze względu na wyczyn Macho, czy na przygodę Hipolita.  Gdy już nasyciliśmy się starożytnym cudem Rzymu przyszedł czas na bezskuteczne poszukiwanie marketu, sklepu chociaż, czegokolwiek gdzie można by zakupić pifko na dalszą drogę. Niestety wokół Colosseum nie ma gdzie kupić alkoholu, no może poza nielicznymi restauracjami, ale na wynos w plener się nie da:(. Wobec takiej niedogodności dalsze zabytki zwiedzać będziemy o suchym pysku. (FILM o Colosseum i Circus Maximus)