Zwiedzania Pragi ciąg dalszy:
Wzgórze Petrin. Z daleka widać wieżę z daleka przypominającą Wieżę Eiffla. Cóż na razie mój syndrom paryski pozostaje niewyleczony- Wieża Petrin jest jedynie namiastką francuskiej koleżanki.
Na Wzgórze Petrin dostajemy się jak rasowi turyści-wjeżdżając kolejką:D A co sobie będziemy nogi zdzierać-trzeba je oszczędzać przed wspinaczką na wieżę.
Na samym wzgórzu znajduje się sporo ciekawych obiektów. Labirynt luster, w którym czujemy się jak dzieci, Obserwatorium Astronomiczne, do którego mamy zniżkę na wstęp. Niestety jak to w czeskim filmie bywa-mimo zbliżającej się godziny otwarcia Obserwatorium pozostaje głucho zamknięte i musimy obejść się smakiem. Cóż gwiazdy nie zając nie uciekną.
 |
Gubałówka?, nie Petrin! |
 |
Jak ja lubię takie uliczki |
Wdrapujemy się więc na wieżę. Wejście po 299 stopniach jest o tyle ułatwione, że są dwie klatki schodowe-więc nie trzeba się wciąż mijać z osobami schodzącymi z wieży. Wieża ma 60 m, ale i tak jest imponująca, a wejście na samą górę okupujemy lekką zadyszką. Z góry jednak widoki rekompensują trudy wejścia. Dobrze, że tym razem mamy ze sobą zoom.Misiek jest w siódmym niebie. A faktycznie widać stąd pięknie całą Pragę. Miejsca, które już zobaczliśmy-Hradczany, Dachy Małej Strany, Most Karola i Stare Miasto. A także odległą Wieżę Telewizyjną na Żiżkowie, czy dalekie dzielnice mieszkalne (widać nawet pałac Trojski- w sąsiedztwie którego była nasza dzielnica). Jak na dłoni widać stąd również największy stadion piłkarski na świecie-na Strahovie.
 |
Wieża Eiffla?, nie Petrin! |
 |
Katedra św. Wawrzyńca |
 |
Hradczany, w tle "nasza" Troja |
 |
Starówka |
 |
Most Karola |
 |
Stadion na Strahovie |
Po zejściu z wieży posiedzieliśmy jeszcze chwilkę na parterze w której mieściła się restauracja, by przeczekać gromadzące się wokół chmury. Cóż każda okazja by napić się piwa jest dobra.
 |
Urokliwa dróżka prowadząca ze Wzgórza Petrin do Klasztoru na Strahovie |
 |
Miśki |
Gdy już co nieco się pokrzepiliśmy przeszliśmy malowniczą drogą z widokiem na Hradczany na Strahov. Tu zdecydowaliśmy się zapłacić ekstra wstęp do słynnej klasztornej biblioteki. Nie powiem bym była rozczarowana, ale jako fanka Eco i Imienia Róży miałam nieco inne wyobrażenie klasztornej biblioteki. Cóż następnym razem się po prostu przed wizytą podszkolę i nie będzie zdziwienia.Tu królował przepych, barok i rokoko.Wpisana na listę dziedzictwa UNESCO biblioteka jest co prawda dostępna dla zwiedzających, ale jej najpiękniejszą salę można oglądać tylko zza barierki w drzwiach. Cóż szkoda że tak niewiele można zobaczyć. Znalazłam za to wersję panoramy 360 tutaj. Zdjęcie jest tak wielkie, że można sobie poczytać tytuły:) W klasztorze przeczekaliśmy wielką ulewę, która straszyła swoim nadejściem całym popołudniem. Cóż pogoda dba o to bysmy mieli niezwykły nastrój i klimat w niezwykłych miejscach:)
 |
Mój Model na Małej Stranie |
Jak to zwykle bywa po burzy przychodzi dzień i spokój. Tak i nam wróciła ładna pogoda. Niestety czas poświęcony na przeczekiwanie nie pozwolił nam bliżej zwiedzić Lorety, którą obejrzeliśmy sobie tylko z zewnątrz.
 |
Loreta |
Niezwykłą niespodziankę sprawił nam za to Most Karola, z którego rozpościerał się magiczny widok na zamgloną Wełtawę.
 |
mgły widoczne z Mostu Karola/ foto dzięki Miśkowi |
 |
uwielbiam praskie uliczki |
 |
Jak przystało na stare miasto-oldsmobili nie mogło zabraknąć |