Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

poniedziałek, 23 maja 2011

Pożegnanie z Colosseum i powrót do kraju

Forum Romanum o zmroku

Pod koniec pobytu coś mi się wydaje, że Kasia miała nas już chyba serdecznie dość... Kategorycznie odmówiła bowiem pójścia z nami na romantyczny spacer po zmroku. Cóż wzięliśmy z Miśkiem flachę wina i poszliśmy pożegnać nasz ulubiony zabytek- Colosseum. Tu powstała etiuda filmowa jak to Macho otwiera butelkę wina:). Po raz ostatni opędzamy się od ulicznego sprzedawcy. Po raz ostatni rzucamy okiem na Forum Romanum. Miasto wciąż żyje choć jest już grubo po północy. 
nocą to miasto jest magiczne
I pomyśleć że w kapciach mogliśmy tu przychodzić...


Dla nas ta noc będzie długa, bo bezsenna. Mamy o 3:30 ruszać na dworzec, dlatego nie opłaca się kłaść spać. Robimy sobie więc ostatni seans zdjęć, ostatnie sprzątanie. Pucowanie garnków z osadu kamienia. Tu mamy okazję zaprezentować kreatywność w doborze środków by wyczyścić Valentinovi garnek. Z przyjemnością i sentymentem będę wracać do przytulnego mieszkanka, które przez tydzień zaczęłam traktować jak drugi dom.
Walcząc z sennością i ciężką walizką docieramy do Termini by pod Terracafe zacząć najmniej przyjemną część podróży-powrót. Z zarezerwowanym biletem w łapce staję w szranki o miejsce w kolejce. Udaje nam się załapać na pierwszy kurs. Dzięki temu jesteśmy sporo wcześniej na lotnisku-przez co jest czas na ważenie bagażu, zwiedzanie terminali i podziwianie mody lotniskowej. Podróż do domu upływa zadziwiająco szybko. Chyba z powodu nadrabiania w samolocie braku snu. 

Macho otwiera wino
 
 


Statystyka:
8 dni
ok 1700 zł 
3 osoby i 1 maskotka
4 miesiące przygotowań
20 GB zdjęć i filmów
26 kościołów (do 20 weszliśmy do środka)
5 antycznych obelisków
4 obeliski z czasów rzymskich
4 łuki triumfalne
7 wzgórz
21 fontann
0 zagubionych portfeli, walizek
1 złamany obcas
hektolitry wina
niezliczona ilość kilometrów na nogach
moc wrażeń



Pożegnanie z Rzymem

Obelisk Quirinale na Kwirynale
Kwirynał
Jak się bujać to nie na byle czym- Hipolit jeździ Yamahą YZF-R1
Sklep Ferrari- ten mini bolid kosztował bagatela 4 000€
Jak ten urlop szybko zleciał. Jak każdy, zdecydowanie za szybko. W ciągu tego tygodnia wydarzyło się tak wiele. Zwiedziliśmy mnóstwo pięknych miejsc. Przywieźliśmy cudowne wspomnienia i pyszne winko. Ostatni dzień jaki pozostał nam do dyspozycji przeznaczyliśmy na pożegnanie z Wiecznym Miastem. Najpierw poszukaliśmy sklepu w celu zrobienia zakupów tym razem już na gifty. Zakupione zostało pesto, Tortellini, winko, piwko, Limoncello, same rarytasy. Pierwszym zabytkiem z którym się pożegnaliśmy była Fontanna Di Trevi. Po prostu tyle razy tu w trakcie pobytu wracaliśmy że nie wiem czy jedna wrzucona moneta wystarczy, czy już wyczerpaliśmy limit? Mam nadzieję że nie. Zanim jednak dotarliśmy do fontanny zahaczyliśmy o przygotowania do występu orkiestry na Kwirynale. Niestety za bardzo się gramolili i nie czekaliśmy aż się zbiorą. (FILM)
Sant Ignazio de Loyola
Iluzjonistyczne malowidła na suficie
W drodze do Panteonu zabłąkaliśmy się do kościoła Saint Ignazio de Loyola. W tym niepozornym kościółku znajduje się arcydzieło sztuki barokowej- sklepienie iluzjonistyczne Andrei Pozzo z kopułą, której tak naprawdę nie ma. Na tej stronie zaprezentowano gigantyczne zdjęcie (10 GB) sklepienia. Tak w ogóle ktoś wpadł na świetny pomysł fotografowania dzieł sztuki w ogromnej rozdzielczości. Na zbliżeniach widać prawie pociągnięcia pędzla. Może gdybyśmy nie wiedzieli, że kopuła jest tylko namalowana lub gdyby kościół nie był tak jasno oświetlony, dalibyśmy się nabrać? Trudno powiedzieć. W każdym razie utwierdzam się w przekonaniu że każdy kościół w Rzymie kryje w sobie prawdziwe cuda. Apropos cudownych świątyń Misiek bardzo chciał się pożegnać z Panteonem- więc proszę bardzo. My również z chęcią weszłyśmy. Miło było drugi raz tu zawitać. Niestety nasze nadzieje na pusty obiekt okazały się złudne. W tę niedzielę prawie nie dało się wejść... Dlatego z Kasią zajęłyśmy się obserwacją turystów z poziomu podłogi pod kolumną. Hmm ciekawe doświadczenie.
Panteon
I jeszcze raz Panteon
Piazza della Rotonda, Panteon i obelisk Macuteo
Nasyciwszy wzrok kluczymy na północ wąskimi uliczkami by dotrzeć do Mauzoleum Oktawiana Augusta na Polu Marsowym. Jesteśmy już albo tak zmęczeni, albo tak nasyceni zabytkami, że zadowalamy się obejrzeniem budowli od strony od której przyszliśmy, czyli mniej więcej... od tyłu. Stąd tylko rzut beretem do ruchliwej Via del Corso która prowadzi nas wprost na Piazza del Popolo.
Piazza del Popolo: kościoły Santa Maria dei Montesanto po lewej i Santa Maria dei Miracoli po prawej

Piazza del Popolo widok na wzgórze Pincio
Po drodze mamy okazję kolejny raz zaobserwować prędkość z jaką potrafią uliczni sprzedawcy "markowych" towarów uprzątnąć swoje kramiki. Zadziwiające. Mimo mocno okupowanej fontanny znajdujemy odrobinę miejsca na odpoczynek. Mamy piękny widok na statuę wolności. Taką mobilną. Nie wiem co to za eklektyzm, ja rozumiem gladiatorzy, rzymianki, nawet mumia egipska, ale statua wolności w Rzymie?

Obelisk Flaminio
Statua na szczęście sobie poszła i mogliśmy w całej okazałości podziwiać bliźniacze kościoły Santa Maria in Montesanto i Santa Maria dei Miracoli. Zwiedzanie wnętrz zostawiliśmy na następną wyprawę do Rzymu. Na środku Piazza del Popolo umieszczono obelisk. Przywiózł go z Egiptu w 10 r. p.n.e. Oktawian August. Pierwotnie umieszczony był na Circus Maximus. Na dzisiejsze miejsce trafił w 1589 roku. Jest jednym z najstarszych i trzecim po obelisku na Lateranie i w Watykanie pod względem wysokości. 
Obelisk Flaminio na Piazza del Popolo
Na Piazza del Popolo przybywa się ostatnio głównie za sprawą Dana Browna który fragment akcji Aniołów i Demonów umieścił w renesansowym kościele Santa Maria del Popolo. Kościół Najświętszej Maryi Panny Wszystkich Ludzi kryje w sobie jednak skarby sztuki: kaplicę Chigih zaprojektowaną przez Rafaela ( z rzeźbą Habakuk i Anioł przywołaną  przez Dana Browna), apsydę zaprojektowaną przez Bramantego, obrazy Caravaggia: Nawrócenie św. Pawła i Ukrzyżowanie św. Piotra, zaś obraz w ołtarzu głównym według legendy namalował św. Łukasz. Do tego świątynia jest kościołem tytularnym arcybiskupa Dziwisza. (FILM)
Przed wejściem do kościoła natykamy się na wycieczkę około 60 dzieciaków. Nie sposób było ich nam policzyć, więc zrobiliśmy zdjęcie. 
Santa Maria del Popolo
Zgadnij ile dzieci było na wycieczce?
Santa Maria del Popolo




Na koniec postanowiliśmy wciągnąć Kasię na ostatnie z rzymskich wzgórz, wzgórze Pincio. Rozpościera się stąd piękna panorama miasta. Jesteśmy w porze niesprzyjającej fotografowaniu, do tego zmęczenie i melancholia związana ze zbliżającym się nieuchronnie końcem podróży szybko nas przeganiają z punktu widokowego. Darowaliśmy sobie również Ogrody Borghese, wielkie krzesło pozostało więc na następny raz:).

Na wzgórzu Pincio
Santa Maria del Popolo, w tle kopuła Bazyliki św. Piotra
Panorama ze wzgórza Pincio by Misiek
Roślinki na wzgórzu Pincio
Pełne zadumy spojrzenie ze wzgórza na panoramę Rzymu

A ja moje niskie obcasy na bruku połamałam...
W drodze na Schody Hiszpańskie


I jeszcze obelisk Sallustiano sprzed S. Maria Trinita dei Monti

Długa droga przed nami. Kierujemy się przez Kwirynał w stronę Santa Maria Maggiore. Zupełnie przypadkiem trafiamy na skrzyżowanie ulic San Quattro Fontane i Via Settembre, gdzie na każdym rogu umieszczono fontannę ( przedstawiają cztery rzeki czterech stronświata). Kościół San Carlo alle Quattro Fontane oglądamy tylko z zewnątrz. To kolejne dziś barokowe dzieło, Tym razem Borrominiego. Architekt zdając sobie sprawę że w ciasnej uliczce nie będzie miał jak pomieścić fasady kościółka zaprojektował ją w firmie falistej. Ot taki żarcik. Wnętrze zaś podobno jet tak malutkie że pomieściłoby zaledwie filar z Bazyliki św. Piotra. 
Cóż znaną nam już uliczką od Santa Maria Maggiore schodzimy powoi z Kwirynału do naszej dzielnicy i do domu, trzeba jeszcze spakować walizę.