Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Panteon, Piazza Navona, czyli piknik polsko-włoski

Obejrzeliśmy Słonia Bramantego, a zza rogu widać najlepiej zachowany zabytek z czasów rzymskich-Panteon. Powstał w latach 118-125 n.e. Przykrywa go do dziś 43 metrowa kopuła o tej samej średnicy.W imponującym, niezwykle oświetlonym tylko przez oculus w suficie wnętrzu znajdują się grobowce królów, malarzy i rzeźbiarzy (o mały włos przegapilibyśmy grób Rafaela). Mimo że usunięto złote panele pokrywające sufit Panteon robi niesamowite wrażenie. Daje wyobrażenie jak Rzym musiał wyglądać kiedyś. Wówczas bogaty i pełen przepychu, dziś pełen...ludzi. Nie wiem czy to efekt dnia (byliśmy w niedzielę), ale był pełen ludzi. Może też wpływ ma to że za wstęp nikt nie pobiera opłat? Nie wiem.  W każdym razie pierwsze co ustaliliśmy to wybór kolumny, pod którą się spotkamy w razie zgubienia i każdy oddał się kontemplacji. (FILM)


Panteon urzekł nas wszystkich. Nieśmiało wyciągnęliśmy Hipolita, by również jemu zrobić sesję foto. ( pod koniec pobytu nie było już śladu po tym skrępowaniu). 
Co mnie w Rzymie pozytywnie zaskoczyło, to że wszędzie było tak bardzo blisko. Ledwo opuściliśmy Piazza de la Rotonda, a już byliśmy pod kościołem S. Luigi degli Francesi , niestety w porze sjesty zamknięty, ale obrazom Caravaggia nie odpuścimy i jeszcze do tego kościoła wrócimy. 
Nieopodal czeka na nas kolejny cud, niesamowicie klimatyczne miejsce- Piazza Navona. Na jej środku fontanna Czterech Rzek ( Quattro Fiumi). Krąży legenda, że rywalizujący z autorem fasady kościoła San Agnese in Agone Borominim, Bernini celowo ustawił postacie fontanny tyłem do fasady kościoła. To nic, że kościół faktycznie powstał później, niż fontanna, legenda jest i kropka. Przewodnicy mają co opowiadać. 

Fasada kościoła San't Agnese in Agone i fragment fontanny na Piazza Navona


 W każdym razie uznaliśmy Piazza Navona za doskonałe miejsce na piknik. Ławeczki, wokół urokliwe stragany z radosną twórczością miejscowych artystów. Wokół mnóstwo spacerowiczów. Wyciągnęliśmy co kto miał: winczako, pikwo, kanapki. Żyć nie umierać. Tylko czy we Włoszech wolno pić w miejscach publicznych? Hmm testowaliśmy to w wielu miejscach w mieście i choć czasem czuliśmy się w naszym procederze nieco osamotnieni, wyszło nam że chyba można. Nikt uwagi nam nie zwrócił. Mandatu nie dostaliśmy. Rzymska polityka w kwestii alkoholu dostaje od nas piątkę:) (FILM o Piazza Navona).

Po małym co nieco zwiedzaliśmy kościół San't Agnese in Agone. Zdjęć brak gdyż był zakaz.
Dwie gracje pod fontanną Quattro Fiumi
San't Agnese in Agone
Jeszcze mieliśmy siły zahaczyć o Campo Di Fiori. Plac tak osławiony przez Giordana Bruna i licznych straganiarzy nsa niestety rozczarował. Może to popołudniowa pora, ale klimat miał raczej kończącego pracę targu na Katowickiej Załęskiej Hałdzie. Ot takie moje skojarzenia. Trochę brudno, zaniedbane stragany na których królowały jedynie gołębie i smutni sprzedawcy torebek "Szanel" z prześcieradła na ziemi...

Czy chciałabym kupić makaron z takiego stoiska??
Hmm pawie targ z Namur
Giordano Bruno na Campo Di Fiori

Hipolitowi chyba Campo Di Fiori też się nie spodobało,  skoro usiłował się schować
Campo Di Fiori kończy nasz pierwszy dzień w Rzymie. Po drodze jeszcze DeSpar i zakupy na pierwszą kolację w Wiecznym Mieście.

Brak komentarzy: