Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

piątek, 8 kwietnia 2011

Trochę rzymskich przemyśleń i Fontanna jako bonusik:)

Maraton maratonem, ale nie dla niego tu przecież przyjechaliśmy, samo miasto jest przecież przepiękne. Przekonaliśmy się o tym już od samego początku. Zresztą ja zachwycona byłam już oglądając zdjęcia w internecie, a na miejscu tylko potwierdziłam swoje przekonania. Pierwsze spostrzeżenia? Ruch uliczny. Takiego ruchu ulicznego nie widziałam jeszcze w żadnym mieście na świecie. Wydaje się chaotyczny, wszyscy jeżdżą bardzo szybko, trąbiąc na siebie co jakiś czas. Zaobserowowaliśmy że jednocześnie nikt się nie denerwuje, a trąbnięcia mają jakby pokazać „o tu jestem”. Najbardziej zadziwaijący sa jednak pieszy. Pół biedy gdy skrzyżowanie wyposażone są w sygnalizację. Wówczas zielone dla pieszych zapalone jest bardzo krótko, po czym następuje dłuugie pomarańczowe i jeszcze dłuższe czerwone. Grunt to zdążyć wejść na przejście jeszcze na zielonym. Zupełnie inną sztuką jest przejście gdy nie ma świateł... to już wyższa szkoła. Trzeba wykazać się tupetem, sprytem i wielką odwagą by stanąć w szranki z autobusem, setką skuterów i samochodów. Jak widać na załączonym obrazku przeżyliśmy, więc da się!
Drugą rzeczą na którą nie da się nie zwrócić uwagi to wszędobylscy sprzedawcy zabawek dla dzieci ( dorosłych?) od wiatraczków, poprzez bączki, kulki do lepienia niczym z plasteliny, po rzucane na ziemię kolorowe żelowe potworki. Nie zauważyłam by ktokolwiek to kupował. Inni próbują sprzedawać we Włoszech hinduskie szaliki niezależnie czy ktoś ich potrzebuje czy nie. Kolejni „przedsiębiorczy” sprzedają okulary przeciwsłoneczne, czy torebki które obok Chanel czy Louis Vittona nawet nie stały. Inna grupa na ziemi prezentuje mini statywy do aparatów fotograficznych. Widać technologia wykonania zdjęć nocnych dotarła i do Indii:) Najciekawsi jednak są eksperci od fotografii próbujący wykorzystać swoją niszę rynku proponując sfotografowanie turystów pod Fontanną Di Trevi. Rozumiem, że po kilku minutach można dostać odbitkę, bo chyba nie pozuje się po to by trafić do filmu rodem z Bollywood? Ale z drugiej strony poczuć się jak gwiazda w oczach Hinduskiego Paparazzi?
Niestety nie potrafię znaleźć zdjęcia żadnego ze sprzedawców, dlatego jak już jestem przy Fontannie, to  wyprzedzę fakty i kilka fotek z Fontanny Di Trevi:
   
Fontanna jaka jest każdy widzi, teraz my:





Fontanna, Hipolit i nieznana Blondi
Fontanna i Kasia
Fontanna i Misiek  
Fontanna i Ja         


Kulisy ładnego zdjęcia:)
Tak dla pewności Misiek zrób jeszcze jedno:)

Brak komentarzy: