Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

wtorek, 7 czerwca 2011

Scorpions Ostrava 03.06.2011


 
 
 
 

Na koncercie było FANTASTYCZNIE!!
Scorpions dali z siebie wszystko. Zespół mimo niemłodego wieku dał czadu. Biegali po scenie jak pasikoniki, zupełnie jakby nie występowali od 40 lat! Niesamowici są! Potrafili zbudować atmosferę, nawiązać kontakt z publicznością, widać że sprawia im to szczerą przyjemność i cieszą się występem:)
W Ostravie chyba węchem zlokalizowaliśmy sklep gdzie poczynione zostały zapasy:) Potem knajpka, gdzie wiało czeskim peerelem że hej. Tu dziwna czeska kultura-pani kelnerka nie postawiła piwa na stole dopóki chłopaki nie ustalili grzecznie podkładek... Hmm kultura musi być:)Najpierw upał, potem gwałtowna burza przeczekana pod parasolem przeznaczonym do konsumpcji kiełbasek i innych czeskich przysmaków. Chmury wokół nie rokowały dobrze, na szczęście deszcz na większą część popołudnia odpuścił i mogliśmy w spokoju posłuchać lepszych i gorszych czeskich supportów. Dopiero ostatnią godzinę spędziliśmy pod samą sceną czekając na gwiazdy w rzęsistym deszczu. Dobrze że mi Misiek zdobył kurtkę, bo choć z cukru nie jestem, to obok "twardego metala" co najwyżej stałam i moknięcie w samej koszulce było moim marzeniem. Jednak opłaciło się stać w strugach deszczu. Miejsce mieliśmy przednie, zwłaszcza, że oparci plecami o barierkę osłaniającą cumy mocujące scenę mieliśmy pewność że na plecy nam się nikt nie będzie pchał a ja dodatkowo wykorzystałam siedzisko i widok miałam jeden z lepszych! Zapłaciłam za bilet? zapłaciłam, wystałam pod sceną w deszczu? wystałam, więc choć raz mam w nosie innych i skorzystałam ze świetnego punktu widokowego. Cóż life is brutal a kto pierwszy ten lepszy. 
A był to absolutnie rewelacyjny szoł. Drugiego takiego w życiu pewnie nie zobaczę. Początkowo można było być nieco zawiedzionym ilością ludzi (spodziewaliśmy się wielkich tłumów, a tutaj niespodzianka, nawet płyta nie była zapełniona. Gdyby każdy wziął ze sobą rodzinę to zmieściliby się w Spodku i jeszcze by miejsce zostało). Ja tam na fanów nie narzekam, było dzięki temu komfortowe miejsce, a publiczność i tak dopisała nastrojem i aplauzem. Odżałować tylko nie mogę aparatu, którego nie wzięłam, ale pocieszam się, że z aparatem nie odważyłabym się moknąć pod sceną, tylko pewnie przeczekalibyśmy w bezpiecznym i w miarę suchym miejscu. No i wówczas nie byłoby takiego super miejsca. Cóż coś za coś. Pojechaliśmy w końcu na koncert a nie sesję foto. Nie mogłam sobie jednak robienia fotek odmówić. Kilka zdjęć z telefonu:
 
Zdjęcia na początku posta skopiowane z portalu telewizja.ox.pl.
Tu koncert opisują ( i zamieszczają zdjęcia ) Czesi.

Proszę wybaczyć lektora w pierwszym filmiku (ściągnięty na świeżo z You Tube), nie wiem skąd wytrzasnęli kolesia...-radzę pominąć pierwsze 50 sekund:)
Send me an Angel


The Best is Yet to come
Bad Boys Running Wild
Tease Me Please Me


Brak komentarzy: