Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

niedziela, 12 czerwca 2011

Belgia:Dzień 2 zwiedzanie Brukseli

Bruksela
Wnętrze kościoła, Asia sprawdza dokąd spogląda rzeźba
Wesoła ekipa w Brukseli
Bruksela-jest też stolicą komiksów
  Piękna pogoda zachęca do wyjścia w miasto. Basia pakuje nas razem z Gośćmi do samochodu i podrzuca do miasta. Po drodze mamy okazję zobaczyć gigantyczny ruch w centrum miasta. Zza okien naszego Forda oglądamy sobie instytucje europejskie, przejeżdżamy po Rondzie Schumana. Wszystko w niekończącym się rytmie Budki Suflera...-była to ulubiona płyta Szefa Basi i jedyna jaką mieliśmy do odtwarzania w samochodzie.

 

Naszą przygodę z Brukselą zaczynamy od zwiedzania Brukseli Dolnej: najpierw Notre Dame de la Chapelle- kościół polski. Zwiedzamy go sami z Miśkiem-dziewczyny oddają się w tym czasie opalaniu.
Notre Dame de la Chapelle
Przed kościołem polskim
I we wnętrzu
Tymczasem dziewczyny...
Potem kierując się mapą Asi i tym co Kasia zapamiętała z poprzednich wizyt docieramy najpierw do Mannekin Pisa, potem an Grand Plac. Wiedziałam że ukochana rzeźba Belgów i turystów nie jest duża, ale że aż tak mały i niepozorny? Cóż my się zachwycamy Syrenką, czy Smokiem Wawelskim, więc można i małym siuśkiem.

Wszędzie Mannekin Pis
I oryginał
Praca potrafi dopaść człowieka nawet na urlopie
 Przy pomniku sikającego chłopczyka jest jedna z licznych w Belgii czekoladziarni. W końcu Stolica Europe słynie z czekolady i pełno tutaj sklepów z najróżniejszymi czekoladkami. Jednak pracować w sklepie gdzie na oczach tłumów turystów przez całą dniówkę macza się różne owoce w czekoladzie?Nie zazdroszczę. 
Nasyciwszy wzrok figurką chłopczyka i wystawami z czekoladą idziemy na Grand Plac, który już widać zza rogu. Po drodze wmurowana w ścianę płyta z brązu chyba. Przedstawia Everarda T'Serclaes zasłużonego dla Brukseli (odzyskał miasto z rąk Flandrii i pięciokrotnie był wójtem). Wszyscy ją dotykają. To my też. Dopiero później doczytałam że dotknięcie płaskorzeźby ma przynieść szczęście i spełnienie życzeń. Może więc opłacało się iść za tłumem?
Grand Plac wita nas w pełnym słońcu. Przepiękne XV wieczny ratusz, niezwykle dekoracyjny, elegancki. Jest jedyny w  swoim rodzaju. Brakuje tu niestety ławek, z braku laku i krawężnik pod ratuszem dobry. W pięknym słońcu przyglądamy się przechodniom i turystom. 
Grand Plac
 

Misiek rozumiem że ciepło, ale striptiz?:)
Rasowi turyści nie rozstają się z mapą
 


Ratusz na Grand Plac
Widok na Ratusz
 


Asia poświęca się dla sztuki
 

Zaglądamy jeszcze do sklepów Leonidasa i idziemy obejrzeć Galerię Św. Huberta (pierwszy na świecie pasaż handlowy). Zagłębiamy się w pełne restauracyjek i knajpek uliczki miasta. Docieramy do Jannekin Pis-siusiającej dziewczynki która nie przyciąga już tak wielu turystów jak chłopczyk. W zasadzie wcale nie przyciąga turystów. No szowinizm jakiś. 
Szwędając się po mieście docieramy na Plac del'Albertine z niezwykłą fontanną. Pomału wspinamy się do Brukseli Górnej, dzielnicy arystokracji. Do punktu widokowego przy Palace De Justice na szczęście wjeżdża panoramiczna winda. Na górze Mama-Kasia zafundowała dzieciom oglądanie panoramy Brukseli przez lunetę. Dzię-ku-je-my.

Chinatown?
Siusiająca dziewczynka

Mnóstwo piwa w Delirium
 
Mnóstwo czekolady

Coś dla miłośników duńskiego piwa
 



Pałac Sprawiedliwości
Winda na punkt widokowy
 


Fotografia kreatywna
Palace de Justice
I stare mury zachowały się w Brukseli
  Bruksela zadziwiła mnie ilością zieleni. W mieście jest niezliczona ilość parków miejskich i skwerów. Wyobrażałam sobie miasto jako nowoczesne, pełne wielkich surowych budynków instytucji europejskich. A tu niespodzianka-urokliwe uliczki z piękną renesansową zabudową i mnóstwo zieleni. Podobnie jak pracownicy okolicznych biur spędzamy południową sjestę w parku. Wybraliśmy zaciszny park D Egmont w cieniu hotelu Hilton. Trzeba było uciec od słońca i wypić gdzieś zdobyte z wielkim trudem wiśniowe piwko. W końcu czeka nas jeszcze pełen wrażeń dzień zwiedzania.
W ogrodach D Egemont

2 komentarze:

PrzestrzenMiasta pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PrzestrzenMiasta pisze...

Jadącym z Wrocławia do Brukseli i wszystkim, którzy szukają pomysłu dotarcie z Charleroi-Bruxelles do centrum, pomysłu na spędzenie miło czasu lub romantycznego uniesienia polecam fajny artykuł:

http://wroclove.info/2012/08/12/5-dni-w-belgii-jak-popoludniowy-wypad-za-miasto/