Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Powrót: VIa Giulia, Wyspa Tybrowa

Mur Muzeów Watykańskich
Zachód Słońca na Placu św. Piotra
Via della Concilliazione

Teraz dopiero pisząc posta zdaję sobie sprawę jaki ten dzień był długi i obfitujący we wrażenia. Najpierw poranne przygody, potem podróż na Watykan, podziemia, Bazylika, Muzea. No właśnie, na Muzeach ostatnio skończyłam. Wyszliśmy zmęczeni, zmachani jak po maratonie (bo to był w sumie maraton, nie chcę wiedzieć ile kilometrów przeszliśmy). W nagrodę zafundowaliśmy sobie najpyszniejsze lody. Oczywiście wybraliśmy pierwszą lepszą kafejkę (Old Bridge) przed którą kłębił się tłumek chętnych na lodowe przyjemności. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie pamiętam już smaków, ale uprzejmi włosi w mig pojęli nasze potrzeby ( chyba widzieli ten ślinotok na widok cudów za ladą:)). Z wrażenia nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Co się mają lody roztopić:)
Zamek Św. Anioła
Pokrzepieni znów przechodzimy przez Plac Św. Piotra, tym razem podziwiając zachód słońca. Jeszcze tylko kilka zdjęć i Via della Concilliazione idziemy w kierunku Tybru. Nie wiem czemu ale ta rzeka w ogóle mnie nie urzekła. Mile wspominam nabrzeża Pragi czy Kopenhagi, nawet Londynu. Rzymskie nabrzeże zupełnie nie ma uroku. Może to kwestia wysokiego stanu wody, może braku czystości, nie wiem. Dla mnie rzeka jak rzeka.

Żeby tradycji stało się zadość trzeba zrobić sesję w lustrze
Zaułki przy Via Giulia
Jak tu przejechać?
Do domu idziemy Via Giulia zaprojektowaną przez Bramantego renesansową uliczką. Aż dziw bierze że w tych wąskich uliczkach nic mnie nie rozjechało...
Misiek oczywiście fotografował samochody i inne środki transportu 

Zachaczamy po drodze o sklep, nie ma to jak kupić jajka i zaraz w sklepie jedno zbić. Ale co tam, uczynny pan włoch siedzący w kasie nawet poszedł nam po reklamóweczkę żeby się nie pobrudziło. Czujecie to u nas?
Most na Wyspę Tybrową
Convento S. Bartolomeo na Wyspie Tybrowej
Spacer powoli przeradza się w nocną wędrówkę. Mijamy żydowskie getto, synagogę. Ostatnie promienie słońca łapiemy na Zatybrzu. Mamy siłę doczołgać się do mostu wiodącego z Isola Tiberina na Zatybrze. Na nasze szczęście lub nieszczęście nie da się zejść na nabrzeże wyspy. Nogi odmawiają posłuszeństwa mniej więcej w połowie mostu. Siadamy pod murkiem i niczym rasowi żule, żujemy bułeczkę na pokrzepienie i zawracamy w kierunku domu. 
Rzymskie restauracje czekają na gości
Wiktor Emanuel-prawie w domu
Piazza Venezia o zmroku

Brak komentarzy: