Tytułem wstępu

Niniejszym wyciągam "trupa z szafy" jakim był ten blog. Utworzony jakiś czas temu, ale skoro już go mam to po co ma się marnować:)
Nie będę pisać w jakim celu pierwotnie blog powstał, ważne to co tu i teraz. A teraz trochę się dzieje. Są podróże, których nie chcę zapomnieć. Są zdjęcia które chcę pokazać.

środa, 6 kwietnia 2011

Pierwsze wrażenia

Wreszcie, dolecieliśmy!
Bezpiecznie i tylko godzinne opóźnienie, widać pilot ładnie się postarał. DZIĘ-KU-JE-MY:)
Szybciutko teraz złapać jakąś sieć i poinformować Valentina że będziemy później. No właśnie - Valentino-Człowiek zagadka, nasz gospodarz i dobry duch. Znałam go tylko z kontaktu e-mailowego, nomen omen bardzo miłego. Zawsze szybko i konkretnie odpowiadał na najdziwniejsze moje pytania. Wszyscy troje zaintrygowani jego osobą obstawialiśmy jak też może wyglądać. Padały typy łysego niskiego 40-50 latka.
Okazał się przesympatycznym cholernie gadatliwym włochem, jakiego żadne z nas się chyba nie spodziewało.
Oczekiwał nas przed drzwiami apartamentu, pewnie nasza podróż krajoznawcza autobusem i metrem z lotniska mu się dłużyła. I tak nasza zgrana ekipa ze mną znającą okolicę z Google Earth na pamięć dotarła na miejsce bardzo szybko. A miejsce.... cudowne. Apartament w samiusieńkim centrum Rzymu, bardziej w centrum się po prostu nie dało. Zabytkowa okolica, nawet na naszą uliczkę prowadziły romantyczne schodki ( brawo Miśku za dźwiganie kwiecistej walizy po tych schodkach). W kamienicy zaskoczenie - z zewnątrz stare ruchliwe ulice Wiecznego Miasta, a w środku cisza, spokój, urokliwe patio i co najważniejsze nowoczesna winda ( doceniamy zwłaszcza po czwartym piętrze bez windy w Brukseli ).
Kolejne miłe wrażenie to Apartament, mimo, że widziałam wcześniej zdjęcia na portalu w internecie, nie wiedziałam czego do końca się spodziewać. Długo zbierałam szczęki z podłogi. Full of wypas. Mieliśmy wszystko czego strudzeni całodziennym dreptaniem po mieście turyści mogą potrzebować, z komputerem podłączonym do internetu i własną plazemką z tysiącem włoskich kanałów na czele. Na metraż nie mogę narzekać, we trójkę przez 8 dni się tam nie pozabijaliśmy:) Valentino pomyślał o każdym detalu włącznie z kubeczkami plastikowymi do picia wina w plenerze ( prawdziwi Macho piją wino z gwinta dlatego oprócz eleganckich kieliszków do kolacji nie zużyliśmy kubeczków). Mam nadzieje że wybaczy nam odkrycie schowka na cukierki... No może jedynie doskwierał nam brak czajnika i ostrego noża, ale co tam, my prawdziwi podróżnicy damy radę gotować twardą wodę w garnkach których późniejsze czyszczenie to już osobna historia...
Wielkie Dzięki Valentino za cudowną gościnę!
Prawdziwi Macho nie wstydzą się walizek w kwiaty
Przed drzwiami wejściowymi do kamienicy, z boku super wideo-domofon
Wylot "naszej" Via Degli Ibernesi





Mieszkanko

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

po prostu ciekawy. wciagający codalej

Anonimowy pisze...

Witam, czy mogę prosić o namiar na opisany apartament w Rzymie ?

sawisia7 pisze...

hej czy możesz podesłać jakieś namiary na ten apartament? jaka jest cena za dobę od osoby?

Anonimowy pisze...

czy mozesz podać nazwe tego apartamentu w Rzymie??