Tramwaj-kawiarnia |
Cóż pogoda nas nie rozpieszczała. Pobudka w deszczu, znów pranie dosuszane prostownicą do włosów... Jedynym rozwiązaniem było schronić się na czas niepogody w... muzeum. Postanowiliśmy korzystając z Prague Card pójść do Muzeum Narodowego. Wielkie gmaszysko stoi na końcu Vaclavskiego Namesti. W środku sporo ludzi, widać nie tylko my wykazaliśmy się sprytem. Ale co tam, kolejki nie straszne, muzeum nie zając nie ucieknie. Zwłaszcza ze jest ogromne. Naprawdę ogromne. Mieści ekspozycje od zbiorów minerałów, paleontologicznych, działy poświęcone faunie i florze Czech. Ciekawe wystawy poświęcone zdobywcom biegunów, eksperymentom medycznym i historii medycyny, czy historii państwa Czeskiego. Słowem pomieszanie z poplątaniem lub jak kto woli dla każdego coś miłego. Przeszliśmy całe, co chwila spoglądając przez okna jak wygląda sytuacja pogodowa na zewnątrz. Opłacało się czekać. Pogoda poprawiła się na tyle, by bez obaw udać się na dalsze zwiedzanie miasta.
Vaclavskie Namesti i w tle Narodni Muezum |
Zaplanowaliśmy popołudnie na Wyszehradzie.
Dojechaliśmy tam metrem. Wyszehrad to wzgórze, na którym mieścił się kiedyś gród z którego dziś pozostała XI wieczna katedra św. Piotra i Pawła, rotunda , umocnienia oraz stary cmentarz. Nas natomiast najbardziej zachwyciły kazamaty. Wyprawa do kazamat była magiczna. Byliśmy tylko my i przewodnik. Starszy pan mieszaniną polsko-czesko-angielską wprowadził nas przy nikłym oświetleniu w głąb korytarzy dawnych spichlerzy fortu. Na końcu w specyficznym mikroklimacie przechowywane są...rzeźby z Mostu Karola. Okazało się bowiem, że te które można podziwiać na moście to doskonałe kopie, a oryginały spoczywają bezpiecznie, chronione przed czynnikami atmosferycznymi w kazamatach.
Bazylika św. Piotra i Pawła na Wyszehradzie |
Ruiny znane z wyprawy rowerowej Łukasza |
Kazamaty |
W Kazamatach rzeźby z Mostu Karola |
W czasie wycieczki po podziemnych tunelach zastanawiałam się tylko nad wiekiem naszego przewodnika i co by było gdyby nagle zasłabł...
Szczęśliwie opuściliśmy jednak kazamaty i zeszliśmy ze wzgórza na nabrzeże, by próbować karmić kaczki i łabędzie niczym innym, jak czeskim piwem. Cóż ojczyzna piwa zobowiązuje i nawet wodne ptactwo daje się napoić złotym trunkiem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz